Kochani,
przedstawiam wam kolejną odsłonę Książkowego sądu! Tym razem miałam przyjemność przeprowadzić aż dwie dyskusje - z Olą K. z bloga
Nieuleczalny książkocholizm oraz Pauliną z
Miasto książek. Zapraszam do przeczytania! A pierwszy post możecie znaleźć
TUTAJ!
Możliwe spoilery z Gwiazd naszych wina oraz Hobbit, czyli tam i z powrotem!
- bezbarwną i niewywołującą
większych emocji historię,
- słabo przedstawianych bohaterów
drugoplanowych,
- mało oryginalną fabułę,
- niezbyt pobudzający wyobraźnię
styl autora, pozbawiony ciekawych i poruszających opisów.
Obrońca: Nie zgadzam się z
pierwszym! Uważam, że to, co się stało z Gusem było
niespodziewane i niezwykle poruszające, płakałam jak bóbr. Autor
przygotowywał nas na odejście Hazel, kazał się zmierzyć ze
wszystkimi jej lękami, a tu taka przykra niespodzianka...
Oskarżyciel: Moim zdaniem los
Gusa był do przewidzenia. Już od samego początku wiadomo było, że
coś jest nie tak. To właśnie dlatego, że Green tak bardzo skupił
się na Hazel zmusza do pomyślenia nad przyszłością drugiego
głównego bohatera.
Obrońca: Ja sobie tłumaczyłam
to tak, że chce pokazać, jak ciężki jest związek z osobą
chorą...Których bohaterów uważasz za bezbarwnych?
Oskarżyciel: Co do
bezbarwności - między innymi postać pisarza, która nie miała
charakteru. Była taka nijaka, mimo iż autor próbował nadać jej
mocny charakter.
Obrońca: Co do pisarza, muszę
się zgodzić - uważam, że był wprowadzony na siłę i strasznie
mnie irytował. Był opisany właściwie tylko jednym słowem - to
ten zły... Ale Isaac był moim zdaniem świetną postacią, jego
historia wycisnęła ze mnie łzy.
Oskarżyciel: Muszę się zgodzić,
Isaac to postać cudowna - mega pozytywna.
Obrońca: Ooo, to doszłyśmy do
kompromisu!
Oskarżyciel: Tylko w tej sprawie…
Co do związku - został przedstawiony dziwnie, zabrakło w nim
czegoś innego, co by poruszyło i wywołało uścisk w sercu.
Obrońca: Podobało mi się ich
poznawanie się przez książek - zboczenie takie moje... Podobało
mi się też to, że do końca byli razem i ratowali siebie... Widzę
więc, że się nie zgodzimy!
Oskarżyciel: Nie podobała mi się
przede wszystkim postać Bilbo, bo ciągle zmieniał zdanie, łamie
reguły, naraża pozostałych, a później dzięki pierścieniowi
staje się wielkim bohaterem, przecież każdy kto by go zdobył
mógłby to zrobić. Do tego strasznie długie opisy! Książka
teoretycznie ma ok. 250 stron i jest pełna nudnych opisów, jakby
się je skróciło, książka byłaby ciekawsza. Postacie były nudne
i mdłe, przez co miałam problemy z odróżnieniem ich, zwłaszcza
krasnali, bo było nich wielu. Jedyną fajna postacią był Gandalf,
dla którego tą książkę skończyłam.
Obrońca: Całkowicie nie zgadzam
się z pierwszym zarzutem! Jego zachowanie miało swoje powody.
Najważniejszy był chyba ten, że wywodził się z rodu, który
przygody uważał za coś złego. To, że wyruszył na wyprawę było
niesamowite. Miał odwagę się sprzeciwić ludziom wokół siebie i
robić to, co chciał. Ponadto kocham krasnali! Co prawda było ich
wielu i niektórzy irytowali mnie, jednak inni byli słodcy. W
książce musiało się dużo dziać. Takie były realia świata
stworzonego przez Tolkiena.
Oskarżyciel: Do tego fabuła była
naciągana i bohaterowie chyba specjalnie narażali się na
niebezpieczeństwo, by fabuła "była ciekawsza", jak w
lesie np. zeszli z drogi. Gdyby nie lubił podróżować nie
zgodziłby się na tą wyprawę i nadal by siedział w norze.
Obrońca: Miał to we krwi od
jednego z rodziców. Choć muszę przyznać- to było głupie z ich
strony, ale dodało czytelnikom zabawy i emocji podczas czytania.
Wspomnę jeszcze o opisach- żadna książka fantasy się bez nich
nie obejdzie. One oddają klimat przedstawionego świata.
Oskarżyciel: Ale nie bez przesady
10 stron opisu jakiegoś miejsca. Sztuką jest opisać coś dobrze i
nie aż tak długo.
Obrońca: Tolkien żył w innych
czasach. Podobnie jak Sienkiewicz tworzył dużo opisów, jednak mają
one swój urok.
Oskarżyciel: Dlatego nie czytam
klasyki.
Teraz czekam na wasz osąd! Która ze stron, waszym zdaniem miała rację?
Inne rozprawy: